głowę.
- Co Shipley ma do tego? - Strach i niepewność w oczach Novaka mieszały się z chęcią protestu. - Czy wiesz, gdzie Clare może być? - Odpowiedz mi na pytania. Jaki masz dowód i co ma do tego Shipley? - Zatrudniłem eksperta, żeby sprawdził mi kompa. To przyjaciel Adama Lermana. Wyśledził krakera w tej agencji... Mike, czy masz pojęcie, gdzie jest Clare? Po prostu sam z nią pogadasz... czy razem pogadamy, może będziemy mogli jej pomóc. - Bo tak ci świetnie idzie pomoc kobietom w opałach? Obrazy, które dręczyły Allbeury'ego od dłuższego czasu - Lynne Bolsover i Joanne Patston - stały się jeszcze wyraźniejsze, przeszywając go dreszczem. Wypchnął je z głowy. - Musisz ją znaleźć, Mike - powtórzył błagalnie. W oczach Novaka coś zamigotało, ale zaraz zgasło. - Co? - spytał Allbeury. - Mike, o co chodzi? Novak odczekał chwilę. - Ona ma pacjenta... Allbeury też sobie przypomniał. - Tego paraplegika? - Tak. Nazywa się Nick Parry. - Zadzwoń do niego. Sprawdź, czy jej tam nie ma. - I widząc niepewność w oczach Novaka, dodał: - Przynajmniej będziesz wiedział, że jest bezpieczna. - Nie będę jej wypytywał przez telefon. - Jasne. Novak zrobił półobrót, ale nagle znieruchomiał. - Nick Parry grywa w Internecie w szachy i pokera. Clare mówiła, ze on traktuje kompa jak przyjaciela. - Sprawdź, czy ona tam jest. - Może to jego robota? - Błysk nadziei w oczach. - A może nauczył Clare paru sztuczek. - Nie, na pewno było inaczej - dowodził Novak z zapałem. - Młody facet na wózku... Nudzi się po całych dniach... On bardziej do tego pasuje niż Clare. - Po prostu zadzwoń. 98 Wszedłszy do biura za Clare Novak, Lizzie zobaczyła na podłodze przewróconą lampę, a na biurku rozbity monitor. No tak, bójka z pewnością się odbyła. - Gdzie oni są? - spytała z napięciem w głosie. Osłabienie niemal minęło, ustępując miejsca nowemu uciskowi w żołądku, rozpoznanemu jako strach. - Nie wiem - odparła niepewnie Clare. Minęła oba biurka, sofę i niski stolik, podeszła do drzwi za rzędem szaf na akta, otworzyła je i pokręciła głową. - Nie rozumiem, co tu się dzieje. Zawróciła, obeszła wolno pokój, nagle mijając Lizzie, zmarszczyła brwi i wybiegła na klatkę schodową. Lizzie usłyszała zgrzyt metalu. - O Boże! - dobiegł ją głos Clare.