może od chłodnego powietrza.
Napotkawszy zapięcie stanika palce Jacka zatrzymały się, zrobiły, co należało i znów ruszyły w górę, masując napięte mięśnie. Pod pieszczotami Jacka ciało Malindy rozluźniło się, stało się bezwładne i wrażliwe. Uniosła głowę, napotkała jego spojrzenie... i zobaczyła diabła w jego oczach i w jego uśmiechu. Wiedziała, że to niebezpieczny człowiek. Nie miała przy nim żadnych szans. Z pełną świadomością pozwoliła swoim wargom poznawać nowe kształty i smaki. Usta, które oczom wydawały się wąskie i zacięte, rozchyliły się, zadziwiająco miękkie i pełne. Do tej pory Malinda nawet nie przypuszczała, że kiedykolwiek mogłaby oddać się takim zmysłowym przyjemnościom. Ciotka Hattie dobrze ją wyszkoliła. Nieliczni mężczyźni w jej życiu byli męskimi wersjami jej samej - bezpieczni, niewymagający. Randki składały się z cichej kolacji, koncertu w filharmonii, czasem z podniecającego odczytu na uniwersytecie, i wszystkie kończyły się niewinnym pocałunkiem przed jej drzwiami. To, co przeżywała teraz, było czymś absolutnie nieznanym. Dłonie Jacka wędrowały po jej plecach, potem przesunęły się na boki i do przodu, na jej nagie piersi. Jego kciuki musnęły jej sutki, które natychmiast stężały i jakby rozkwitły. Fala pożądania przecięła Malindę jak nóż. Mężczyzna z natury pozwala, by rządziły nim namiętności, kobieta zaś musi stale je kontrolować. Kubeł zimnej wody miałby pewnie w tej chwili mniejszy wpływ na zachowanie Malindy niż owa 94 JEDNA DLA PIĘCIU zasada ciotki Hattie, o której przypomniała sobie tak nie w porę. W mgnieniu oka Malinda była na nogach. - Co się stało? - zapytał zaniepokojony Jack. - Nic, przepraszam. Ja... - Unikając jego wzroku, Malinda zapinała stanik. Jack odsunął jej ręce, obrócił ją i chwycił zapięcie stanika. - Za co przepraszasz? - Żałuję, że sprawy posunęły się tak daleko - odparła z trudem Malinda, bo Jack właśnie zapinał jej stanik. - Dama nigdy nie powinna pozwolić mężczyźnie na takie rzeczy. Jack gwałtownie obciągnął jej sweter. Obrócił ją i spojrzał jej prosto w oczy. - No, cóż, ja nie żałuję - stwierdził zdecydowanie. - Może tylko tego, że nie skończyliśmy tego, cośmy zaczęli. Na biurku leżały porozrzucane cenniki. Za drewno, roboty hydrauliczne, farby, elektrykę. Długie kolumny cyfr przy każdej pozycji. Obok projekt budynku z uwagami architekta. Jack od wielu godzin siedział przy biurku studiując plany, listę niezbędnych materiałów