Batesem? On wciąż tu jest, Flic?
Dziewczyna skinęła głową. - Właściwie - powiedział Malloy - chciałbym najpierw zamienić słówko z Felicity. - Uśmiechnął się do niej zachęcająco. - Zgoda? - Oczywiście. - Jesteś pewna? - zapytała Sylwia. - Czemu nie? Nie mam nic do ukrycia. Po wyjściu lekarki Malloy, Riley i Flic przenieśli się do kuchni, a Sylwia mogła już wrócić do Imogen i Chloe. - Napiją się państwo czegoś? - zapytała Flic, wypchnąwszy psa do ogrodu. - Nie, dziękujemy - odrzekł Malloy. - Ale ty się nie krępuj. Wyjęła z lodówki colę, nalała do szklanki, wypiła trochę i usiadła obok detektywów przy stole. - Chodzi o to, czego dowiedziałam się od Imo, tak? - Bardzo prosimy. Mówiła wolno, starannie dobierając słów. - To dla mnie bardzo trudne - wyznała na zakończenie - bo przecież nie było mnie tam. - Na jej gładkim czole ukazała się zmarszczka. - Imo mówiła, że z początku wydało jej się to koszmarnym snem, a kiedy zorientowała się w sytuacji, było już za późno. - Wasze pokoje są obok siebie? - spytała detektyw Riley. - Tak... Ale niczego nie słyszałam. Bo gdybym... - Naturalnie - przerwał jej Malloy. - Zapytałam, czemu nie krzyczała. Myślałam, że może zakrył jej usta czy co... - Ale nie zrobił tego? - przerwała jej policjantka. - Powiedziała, że nie krzyknęła, bo była pewna, że to sen. - Flic się wzdrygnęła. - A potem to już tylko chciała go z siebie zepchnąć. - A jednak to dziwne - zauważył Malloy - że nie wołała o pomoc. 265 - Tak - przyznała Flic. - Ja bym krzyczała. - Więc te zadrapania to skutek szamotaniny? - chciała wiedzieć Riley. - Kiedy go z siebie spychała? - Tak powiedziała. - A nie wspominała, że go także podrapała? - spytał Malloy. - Spytałam ją o to. Uważa, że tak. Też bym tak zrobiła - powtórzyła i zamknęła oczy. - Aż mi się nie chce wierzyć, że nic nie słyszałam. - Spokojnie, kochana - rzuciła Riley. Flic odczekała chwilę, zanim otworzyła oczy. - To przynajmniej w jakiś sposób świadczy - zauważyła, przygryzając wargę - że wszystko inne jest prawdą. - Co znaczy „wszystko inne"? - spytał ostro Malloy. - Nie, nic w tym rodzaju. Ale on miał już kłopoty. - Flic się zawahała. - Babcia to państwu wyjaśni, proszę ją zapytać. - Zapytamy. Ale może podsuniesz nam chociaż ślad? - Riley umilkła na chwilę. - Możemy ci mówić po imieniu, prawda? - Jasne, jak wszyscy. - No więc co do tych innych spraw... - wrócił do tematu Malloy. Kiedy zadzwonił telefon, Sylwia podniosła bezprzewodową słuchawkę w pokoju Imogen i wyszła do holu. - W domu jest policja - poinformowała Matthew ściszonym głosem. - W porządku. Chcesz, żebym przyjechał?