- A umiesz robić jakieś sztuczki? Bo ja raz próbowałem zrobić „dookoła świata”, ale mi nie wyszło i stłukłem lampę. Wujek Edward bardzo na mnie nakrzyczał, a potem sam pozbierał szkło i nic nikomu nie powiedział.

  • Gardomir

- A umiesz robić jakieś sztuczki? Bo ja raz próbowałem zrobić „dookoła świata”, ale mi nie wyszło i stłukłem lampę. Wujek Edward bardzo na mnie nakrzyczał, a potem sam pozbierał szkło i nic nikomu nie powiedział.

04 July 2022 by Gardomir

Bella uśmiechnęła się lekko. To było do niego podobne. Bennett był jak przysłowiowy pies, który głośno warczy, ale nie gryzie. - I co z tymi sztuczkami? - Dorian nie dawał za, wygraną. - Umiesz jakąś? - Chyba tak. Bez problemu zrobiła „dookoła świata”, a poproszona o więcej, wykonała jeszcze kilka trudnych ewolucji. - Doskonale, lady Isabell. Widzę, że ma pani ukryte talenty - odezwał się Edward od progu. Bella w ostatniej chwili zagryzła wargi, dzięki czemu okrzyk zdumienia zabrzmiał jak lekkie westchnienie. - Wasza Wysokość. - Ukłoniła się z gracją. - Przepraszam, nie słyszałam, jak pan pukał. - Nie pukałem. - Wszedł dalej i ruszył w stronę siostrzeńca. - Dobra jest, co, wujku? - zawołał Dorian z zachwytem. - O zdolnościach lady Isabelli porozmawiamy później. - Lekko wytargał chłopca za ucho, po czym odwrócił się i wyciągnął rękę. - Chciałbym odzyskać moją własność. Z trudem zachowując powagę, podała mu jo - jo. - Pani się pewnie wydaje, że to zwykła dziecinna zabawka - powiedział, chowając je do kieszeni. - Tymczasem to jest cenna rodowa pamiątka. - Rozumiem. - Pomimo wysiłków nie potrafiła powstrzymać uśmiechu. Miała tylko nadzieję, że z oczami wbitymi w czubki pantofli wygląda na skruszoną. - Bardzo pana przepraszam. Przykro mi - dodała dla wzmocnienia efektu. - Akurat uwierzę! A ten mały łotr siedział tu cały czas - zawołał, chwytając Doriana wpół. Rzucił go na łóżko i zaczął łaskotać, a chłopiec wierzgał, zanosząc się ze śmiechu. - To ja biegam z góry na dół po całym pałacu, a ty pozwalasz, żeby ten ladaco chował się pod twoją spódnicą. - Pod łóżkiem, Wasza Wysokość - uściśliła z poważną miną. - Kiedy powiedział pan, że szuka złodzieja, do głowy mi nie przyszło, że chodzi o księcia Doriana. - Zręczne kłamstwo. Jestem pełen podziwu - rzekł półgłosem. Podszedł do niej i chwycił za brodę. Zachowywał się arogancko, ale jej się to podobało. - Coraz bardziej mnie intrygujesz. - Lady Isabell potrafi zrobić podwójne „dookoła świata” - wtrącił Dorian. - Niesamowite! - Edward odwrócił się do siostrzeńca. - Zdaje się, że zawarliśmy pewną umowę, prawda? Chłopiec zwiesił smętnie głowę, ale w jego oczach nie widać było skruchy. - Przepraszam, wujku - szepnął. - Ja tylko chciałem je obejrzeć. - Pewnie! - Edward zrobił srogą minę, ale zaraz rozchmurzył się, podniósł chłopca do góry i pocałował w policzek. - Biegnij do mamy, czeka na ciebie na dole. Tylko pamiętaj, nie wolno zjeżdżać po poręczach! - Dobrze, wujku - obiecał. Zanim wybiegł z pokoju, ukłonił się szarmancko i powiedział: - Miło było panią poznać, lady Isabell. - Ciebie również, Wasza Wysokość. - To czaruś, ale proszę mu nie wierzyć - ostrzegł Edward. - Potrafi być małą bestią. - W czym przypomina pana. Czy to nie dziwne? - Owszem, nawet bardzo. - To rzeczywiście mały szelma, ale właśnie takim pan go kocha. - To nie ma nic do rzeczy. - Wzruszył ramionami. - Co do jo - jo, to... - Tak, Wasza Wysokość? - Proszę zaczekać, aż zniknę z pola widzenia, i dopiero wtedy zacząć się śmiać. - Jak pan sobie życzy. - Pewnego lata, gdy byłem chory, dostałem je od matki. Kupiłem temu małemu diabłu dziesiątki podobnych, a on i tak ciągle podbiera moje. Obiecałem, że je dostanie, kiedy skończy dziesięć lat, jeśli do tego czasu nie będę miał własnego dziecka. - Pamiętam, że też miałam taką wyjątkową lalkę z rudymi włosami. Mama dała mija, kiedy skręciłam rękę. Nawet wtedy, kiedy już wyrosłam z lalek, ta lalka wciąż była ze mną. Dopiero gdy podszedł i wziął ją za rękę, uświadomiła sobie, że niepotrzebnie mu o tym opowiada. Nieprzemyślane zwierzenia mogą mieć groźne konsekwencje. - Lady Isabell - pochylił się nad jej dłonią - ma pani złote serce i bystry umysł. A teraz zapraszam do salonu. Przedstawię ci resztę rodziny. Emmett McCarthy był przeciwnikiem, którego nie wolno było lekceważyć. Bella domyślała się tego już wcześniej, ale teraz, widząc go pośród najbliższych, nabrała pewności. Znała ze szczegółami całą jego przeszłość, poczynając od dnia, gdy został szeregowym policjantem, na tajnej pracy dla amerykańskiego rządu kończąc. Jego związek z rodziną panującą miał romantyczny rodowód, jednak Emmett nie był marzycielem. Gdy po uprowadzeniu Rosalie książę Carlise zwrócił się do niego z prośbą o pomoc, nie odmówił, mimo iż wycofał się już z czynnej służby. Rosalie została uwolniona, ale na skutek szoku straciła pamięć. Podczas długich miesięcy, gdy walczyła z amnezją, Emmett miał za zadanie ochraniać ją i jednocześnie prowadzić śledztwo. Wkrótce on i księżniczka zakochali się w sobie. Po rychłym ślubie Emmett odmówił przyjęcia książęcego tytułu, za to zgodził się objąć funkcję szefa ochrony. Przypominając sobie te informacje, Bella obserwowała go dyskretnie ze swego miejsca przy stole. Sprawiał wrażenie spokojnego, zamkniętego w sobie człowieka, bardzo oddanego rodzinie. Nie było najmniejszych wątpliwości, że zrobi wszystko, co w ludzkiej mocy, by ochronić swych najbliższych. Tymczasem rodzina księcia Carlise’a spokojnie omawiała bieżące sprawy. Bella w milczeniu się im przysłuchiwała. - Alice, wszyscy wiemy, że twoja sztuka jest skazana na sukces. - Rosalie uśmiechnęła się do bratowej. - Co oczywiście nie znaczy, że nie rozumiemy twojego zdenerwowania, prawda? - zwróciła się do siedzącego obok Emmetta, który przez cały czas trzymał ją za rękę. - Chciałabym mieć to już za sobą - westchnęła Alice. - Ale dobrze się czujesz? - O, tak. Czuję się wspaniale. Jasper i Bella tak mnie pilnują, że niemal nie wolno mi ruszyć palcem bez pisemnej zgody lekarza. - Jak to dobrze, że pani do nas przyjechała. - Rosalie zwróciła się do Belli z ciepłym uśmiechem. - Mam nadzieję, że zapewniamy pani dość atrakcji, aby nie tęskniła pani za domem? - Nie tęsknię ani trochę. Jestem zachwycona Cordiną. - Mam nadzieję, że obejrzy pani także naszą farmę. - Bardzo bym chciała. Wiele o niej słyszałam - odparła. Doskonale pamiętała, że właśnie stamtąd porwano Rosalie. - Wobec tego zorganizujemy dla pani wycieczkę - zapowiedział Emmett, sięgając po papierosa. - Mówi pani, że jest pani zadowolona z pobytu w Cordinie? - Tak, jestem bardzo zadowolona. - Ich oczy spotkały się na dłuższą chwilę. - Jak się miewa pani ojciec? - Emmett przyglądał jej się poprzez obłok dymu.

Posted in: Bez kategorii Tagged: papuga gadająca, joanna moro miroslaw szpilewski, youtube jak mieszkają gwiazdy,

Najczęściej czytane:

upokorzenie.

Dopiero po dłuższym czasie opanowała się trochę i wzięła się w garść. Uznała, że nie powinna się przejmować podłymi insynuacjami tej wstrętnej kobiety, i zabrała się znów do przygotowywania ... [Read more...]

Cofnęła się, powstrzymując jęk.

– Dobrze. Tylko nic jej nie rób. – Zawsze gotowa do poświęceń. – Znowu posłał jej ten okropny uśmiech. – Podziwiam cię za to. – Pokręcił głową. – Richard był głupi, ... [Read more...]

to była miła delikatna pieszczota.

Zadrżała – lecz nie z tak dobrze jej znanych strachu i obrzydzenia, tylko z nieoczekiwanego pożądania. Tym razem nie poczuła zwykłej odrazy i panicznej chęci ucieczki. Stała nieruchomo ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 hotel.ketrzyn.pl

WordPress Theme by ThemeTaste