Nie mogła się nie odwrócić i nie spojrzeć na niego.
Zanim zdążyła się odezwać, pochylił się ku niej i nakrył jej usta swoimi wargami z pasją, do której tęskniła. Żarliwie oddała mu pocałunek, rozchylając wargi pod władczym naciskiem jego języka i przywierając do szerokiej piersi, aż uniósł ją delikatnie i ułożył na sofie. - Nic nie mów - poprosił, układając się przy niej. - Moja Bella, tylko ty i ja, tylko my... Zamknęła oczy i poddała się magicznemu dotykowi jego dłoni. Wysunęła się ze spódniczki i patrzyła w jego oczy, pociemniałe na widok jej niemal nagiego ciała. - Połóż się - poprosił, sięgając po butlę z balsamem. Drżąc z pragnienia, spełniła jego prośbę. Tam, gdzie sięgał długimi, smukłymi palcami, nie było śladów po opaleniźnie, ale Bella mogła myśleć tylko o tym, żeby nie przestawał. Nie wiedziała, że zwykły dotyk może działać tak piorunująco. Poczuła, jak zsuwa jej malutkie figi, ledwo zakrywające pośladki. - Och, tak - wyszeptała, wszystkimi zmysłami chłonąc jego bliskość, gdy wklepywał balsam w delikatnie zaokrąglone półkule, a potem w tylną stronę ud. Czuła, jak jej ciało pod jego dłonią staje się miękkie i uległe, niewolniczo poddane jego woli. Wstrzymała oddech, patrząc, jak Edward się rozbiera, a wyraz jej twarzy odbijał jak lustro to, co czuła. Czy jakakolwiek kobieta patrzyła na niego w ten sposób? Nawet jeżeli, nie mógł sobie teraz tego przypomnieć. Bella obserwowała go bez słowa, a koniuszek języka stale zwilżający wargi okazał się najsilniejszym ze znanych mu afrodyzjaków. Choć nie dotykali się i nic nie mówili, Edward był gotów zanurzyć się z głową w zmysłowym cieple jej ciała. Sposób, w jaki na nią patrzył, czynił słowa niepotrzebnymi. Nawet tysiąc słów nie zdołałoby przekazać tego, o czym tak otwarcie mówiło jego spojrzenie i na co ona odpowiadała tym samym. W jego spojrzeniu była obietnica wspólnej podróży tam, gdzie jeszcze nigdy nie była i gdzie będzie całkowicie zależna od niego. Zbliżył się do niej, a jego skóra miała fakturę chłodnego jedwabiu. Kiedy ją pocałował wolno i leniwie, smakując jej aromat, leżała pod nim miękka i bezwolna, spojrzeniem przyrzekając, że pójdzie za nim wszędzie, gdziekolwiek zechce ją zabrać. Całował ją znowu, teraz mocniej i głębiej i Bella przylgnęła do niego, szukając w nim oparcia w nadciągającej burzy zmysłów. Jego gorące usta wędrowały teraz coraz niżej. Jednocześnie nakrył niecierpliwymi dłońmi jej piersi i poprowadził ku przeżyciom, które do tej pory istniały tylko w jej wyobraźni. Całe ciało Edwarda paliło i wibrowało przyjemnością bycia z nią. Całował teraz jej brzuch, słysząc i czując mocne bicie jej serca. Bella próbowała zatrzymać, zarejestrować swoje przeżycia, ale nie była w stanie. Nadchodziły falami, każde nowe zastępowało poprzednie i tylko ono istniało w danej chwili. - Edward - szepnęła - pragnę cię. - Czy ona to powiedziała, czy tylko pomyślała? Edward czuł wszechogarniającą miłość do niej, czuł, że niezależnie od wszystkich innych mężczyzn, tu i teraz liczy się tylko on i tak miało być już zawsze. To uczucie nowe i ożywcze wypełniło go i uczyniło pokornym, uczyło, jak cenna jest dla niego Bella. Dała mu coś, o czym do tej pory nie wiedział, że jest możliwe, a o czym zawsze podświadomie marzył. Ona dotknęła jego najgłębiej ukrytych pokładów, ona pokazała mu, co to znaczy żyć. Kto mógł zrozumieć miłość? Człowiek mógł jej tylko doświadczyć i poddać się jej. Bella wpatrywała się w jego oczy, w których płonął niebezpieczny ogień, niepewna, czy słyszał jej szept. Kiedy jednym ruchem znalazł się nad nią, chciała zaprotestować, ale nie zdążyła, bo w następnej chwili zalała ją fala ciepła i z całych sił przylgnęła do niego. - Przyniosłem ci herbatę. Chociaż bardzo się starała, nie zdołała opanować zdradzieckiego rumieńca, nie zdołała też spojrzeć Edwardowi w oczy, kiedy postawił filiżankę na stoliku i usiadł obok niej na łóżku. - Czy już wiadomo, kiedy możemy wyjechać? - zapytała lekko. Za nic nie chciała, żeby pomyślał, że zamierza wykorzystać to, co się wydarzyło tej nocy. Miała swoją dumę! Chciała wyjechać? Po tym, co przeżyli? Edward poczuł ukłucie w sercu. Nie pozwoli jej wyjechać. Nie teraz. Nigdy. A przynajmniej zanim zdoła ją przekonać, że chce spędzić resztę życia z nim tak samo namiętnie, jak on pragnął spędzić je z nią. - Na razie nie - skłamał. Bella zwilżyła wargi koniuszkiem języka. Spała, zupełnie nieświadoma obecności Edwarda obok niej. - Jestem ci winien przeprosiny - odezwał się, gdy otworzyła oczy. - Rozumiem, dlaczego myślałeś... dlaczego... - Zmarszczyła nos i odetchnęła głęboko. – Nieczęsto się zdarza, żeby kobieta w moim wieku... żeby... - Dlaczego? - zapytał. - To przez mojego ojca-odpowiedziała szczerze. - Mówiłam ci już, był kimś w rodzaju seksualnego drapieżcy. Traktował seks jak apetyt, który trzeba zaspokoić, i zupełnie nie rozumiał, dlaczego to miałoby się wiązać z jakimikolwiek uczuciami. Kiedy odszedł, moja matka często powtarzała, że jestem do niego podobna. Myślę, że między innymi dlatego mnie nie chciała. W jej głosie nie było najmniejszego śladu użalania się nad sobą, ale Edward wiedział, że jeżeli spojrzy jej w oczy, nic go nie powstrzyma od wzięcia jej w ramiona i wypowiedzenia głośno, co myśli o jej rodzicach, a zwłaszcza o matce. - Chyba od tego się zaczęło - mówiła dalej Bella. - Byłam zbyt młoda, by skojarzyć to, co czułam, z seksem. Wiedziałam tylko, że nie chcę być taka, jak mój ojciec. Kiedy dorastałam, słyszałam, jak otwarcie i bez wstydu opowiada o swoim życiu seksualnym i zaczęłam się martwić, że może odziedziczyłam wszystkie geny odpowiedzialne za jego amoralne zachowanie. Dla niego seks był jak apetyt, a pogoń za kobietą dla seksu wyzwaniem, któremu nie potrafił się oprzeć. Kochał dreszcz nowych podbojów, ale nie potrafił nawiązać z partnerką więzi emocjonalnej. Bałam się, że stanę się taka sama, więc postanowiłam nie uprawiać seksu, nawet nie chciałam chcieć tego robić. I to działało. Nie chciałam. Do tej pierwszej nocy z tobą. A potem uświadomiłam sobie - Bella nagle przerwała, a twarz zaczęła ją palić na myśl, jak niewiele brakowało, żeby mu wyznała, że dzięki uczuciu do niego zrozumiała, jak bardzo się różni od swojego ojca. - Co sobie uświadomiłaś? - zapytał Edward. - Że straciłam już zbyt wiele przyjemności i że nie chcę zostać dziewicą do końca życia. - Przyjemności? - Tak. Dobrze się bawiłam tej nocy. Edward obserwował ją uważnie. Nie tego oczekiwał. Miał nadzieję usłyszeć, że w jego ramionach zrozumiała, że nie może bez niego żyć, że go kocha i chce z nim spędzić resztę życia. Był pewien, że właśnie to czuła, kiedy opowiadała o swoim ojcu, a on obserwował mroczne cienie przeszłości, drzemiące w jej oczach. Nie był typem gracza, ale pewne sprawy były zbyt ważne, by o nie nie zawalczyć. Musiał postawić na szali swoją dumę, dziedzictwo wielu pokoleń jego przodków. - Naprawdę? - zapytał. - Jak dobrze? - J-jak dobrze? - zająknęła się. Nie spodziewała się, że rozmowa przybierze taki obrót. - Czy na tyle dobrze, żeby chcieć to powtórzyć? Serce biło jej tak mocno, że ledwo mogła myśleć. - E... chyba tak. Jeżeli ty tego chcesz. - To co, dziś w nocy? - zaproponował, ignorując jej niewielkie zawahanie. - A może od razu? - Od razu? - Jej ciało zapłonęło zdradzieckim ogniem. - No... - A może od razu, a potem w nocy i jeszcze przez wszystkie noce naszego życia? – zaproponował miękko. - I nie dlatego, że to dobra zabawa, tylko dlatego, że nie możemy żyć oddzielnie. Dlatego, że się kochamy i życie bez siebie wzajemnie byłoby jak pustynia bez ciepła słońca i zieleni oaz, byłoby bezkresną ciemnością, w której nie ma nic. Dlatego, że chcemy razem stworzyć nowe życie, którym będzie nasze dziecko, poczęte i narodzone z miłości, naszej miłości. Dlatego, że czujemy to wszystko do siebie nawzajem i... więcej nie potrafię wyrazić słowami. Jesteś moim wschodem słońca i moim wieczornym zachodem. A wszystkie godziny mojego życia są pomiędzy nimi. - Ty... ty mnie kochasz? - Belli nagle zakręciło się w głowie. - Czy możesz w to wątpić? Jeżeli wątpisz, pozwól mi to udowodnić, spędzając resztę twojego życia przy moim boku jako moja żona. - Chcesz się ze mną ożenić? - szepnęła. – To szaleństwo. Jesteś księciem, powinieneś poślubić księżniczkę... Edward potrząsnął głową.