mogę pana zrozumieć”. I to był pierwszy krok do zwycięstwa.

  • Gardomir

mogę pana zrozumieć”. I to był pierwszy krok do zwycięstwa.

26 February 2021 by Gardomir

Chodzić do niej potem nie przestałem, ale do sypialni się nie pchałem, a ona nie zapraszała. Przyglądała mi się, wpatrywała we mnie, jakby chciała wyszukać coś dawno zapomnianego. Zacząłem ją po trochu wypytywać o przeszłość. Nie o kobiecą przeszłość – uchowaj Boże. O dzieciństwo, o rodziców, o przyjaciółki z gimnazjum. Chciałem, żeby przypomniała sobie inne czasy, kiedy jeszcze w niej dusza i uczucia nie zmartwiały. Madame Pozdniajewa z początku odpowiadała krótko, niechętnie, ale potem stała się rozmowniejsza – nic, tylko słuchać. No, co jak co, ale słuchać umiałem. Tak przekroczyłem drugi stopień, zdobyłem jej zaufanie, co samo w sobie było niemałym osiągnięciem. I kiedy zaprosiła mnie do swego buduaru drugi raz, kilka tygodni później, to zachowywała się już zupełnie inaczej, bez żadnej mechaniczności. A w końcu wzięła i rozpłakała się. Sama strasznie się tym zdziwiła; trzynaście lat – powiada – jednej łezki uronić nie potrafiłam, a tu masz! Takiej miłości, jaką mnie Pozdniajewa obdarzyła, nigdy przedtem nie znałem. Jakby groblę przerwało, a potok mnie porwał i poniósł. Było to prawdziwe cudo – obserwować, jak martwa dusza ożywa. Jakby z pustynnej popękanej ziemi trysnęły nagle czyste źródła, wyrosły wspaniałe trawy i rozwinęły się niebywałej piękności kwiaty. Burdel swój zamknęła. Zarobione na rajfurzeniu pieniądze rozdała dziewczynom, rozpuściła je na cztery strony świata. Złowrogą swoją fototekę zniszczyła. A sama zmieniła się nie do poznania. Odmłodniała, odświeżyła się – no, po prostu dziewczynka. Od rana śpiewa, śmieje się. I płakała też, co prawda, często, ale bez goryczy – po prostu wypływały z niej niezużyte przez tyle lat łzy. I ja ją kochałem. Po prostu nie mogłem się nacieszyć dziełem swoich rąk. Cieszyłem się miesiąc, dwa. Na trzeci zmęczyłem się radością. Kiedyś rankiem (ona jeszcze spała) wyszedłem z domu, wziąłem fiakra i kazałem się wieźć na dworzec. Pojechałem do Paryża. A jej zostawiłem liścik: że niby mieszkanie do końca roku opłacone, pieniądze w szkatułce, wybacz, żegnaj. Opowiadano mi potem, że ona, obudziwszy się i liścik przeczytawszy, wyskoczyła z domu w samej koszuli, pobiegła gdzieś ulicą i więcej do mieszkania nie wróciła. Z zagranicy przyjechałem pół roku później, już zimą. Wynająłem dom, zacząłem żyć wedle dawnego obyczaju, ale tymczasem coś we mnie pękło, znajome zabawy nie przynosiły mi radości. Jechałem raz Ligowką do jakiejś podmiejskiej willi i w rowie przy drodze zobaczyłem ją, Pozdniajewą – brudną, sparszywiałą, siwowłosą, prawie bezzębną. Ona mnie widzieć nie mogła, bo walała się pijana do nieprzytomności. W tej właśnie chwili niewidzialna czara się przelała. Cały zadrżałem, oblałem się zimnym potem, zobaczyłem rozwierające się przede mną piekło. Przestraszyłem się, sumienie się we mnie przebudziło. Kazałem zabrać stamtąd ten ludzki łachman, umieścić w porządnym pokoju. Przyjeżdżałem do niej, prosiłem o wybaczenie. Ale moja dawna ukochana znów się zmieniła. Już nie było w niej miłości, tylko złość i chciwość. Wysechł rozkwitły sad, wyczerpało się cudowne źródło. I zrozumiałem, że najgorsze draństwo to nie zgubić żywą duszę, lecz duszę umarłą wskrzesić do życia i potem znów, już ostatecznie, ją unicestwić. Przepisałem na nieszczęsną cały majątek, a sam poszedłem między mnichów, żeby samego siebie z odłamków sklejać i z brudu oczyszczać. Cóż, to cała moja historia. A teraz powiedz mi, siostro: jest za moje zbrodnie przebaczenie czy nie ma? Wstrząśnięta Polina Andriejewna milczała. – To tylko Panu Bogu wiadomo... – powiedziała, nie patrząc na skruszonego grzesznika. – Bóg wybaczy. To ja wiem. Może nawet już wybaczył – niecierpliwie dorzucił Izrael. – Ale ty powiedz, ty, kobieta, czy możesz mi wybaczyć? Tylko prawdę mów! Lisicyna próbowała uchylić się od odpowiedzi.

Posted in: Bez kategorii Tagged: zabiegi na puszące się włosy, miłosne emotikonki, w jaki dzień tygodnia się urodziłam,

Najczęściej czytane:

- Mark, ja tu nie pasuję.

- Ja też. - Akurat! Książę z trudem zachowywał cierpliwość. ... [Read more...]

ciąż tworzyć siebie, aby być sobą... Ale ...

najtrudniej robić to samotnie... Mały Książę chciał jeszcze zapytać, czy Gołąb Podróżnik zauważył, jaki cień miała Maska, lecz widząc rozdygotanie ptaka, zrezygnował z tego zamiaru. ... [Read more...]

Pani Burchett zawahała się.

- Może ten jeden raz, skoro ma pani za sobą długą po¬dróż... Ale czy Jego Wysokość zgodził się na pani nieobec¬ność na kolacji? Tammy uśmiechnęła się uspokajająco, chociaż w tym obcym, majestatycznym miejscu jej pewność siebie nieco osłabła. - Sama o sobie decyduję. On doskonale o tym wie. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 hotel.ketrzyn.pl

WordPress Theme by ThemeTaste